Październikowe marudzenia
Pierwszy tydzień szkoły za mną. Nie byłoby nawet tak źle, gdyby nie to, że musiałam zobaczyć całą tą hołotę. A tak miałam ponad 3 miesiące spokoju... Nie znoszę ich. Banda dorosłych dzieci, niepoważnych, nie potrafiących (nie chcących?) się niczym zająć na serio. Wiecznie narzekających na wszystko! Staram się być cierpliwa, ale wymaga to ode mnie nie lada wysiłku. Na szczęście to juz ostatni rok, a potem.. Hasta la vista bejbi :))) Większości z nich nigdy więcej nie zobaczę. I dobrze, na studia magisterkie nie mogą iść niedojdy, cieszę się, że podjęli taka decyzję, mniejsza konkurencja :)
Kiedyś myślałam, że weekend jest od lenienia się. Głupia byłam :/ no bo kiedy student ma znaleźć czas na lenienie się? A już szczególnie ambitny student, mający na głowie Psa, M. i straszne pokłady kurzu w domu?!
Wygląda na to, że muszę dobrze zorganizować sobie plan dnia.. jesli szczęście mi dopisze, całą niedzielę będę miała na przyjemności.. może uda się nawet gdzieś wyskoczyć? Marzy mi się wieczór w takiej małej kameralnej, rosyjskiej knajpce.. cieplutko, romantycznie, smacznie..może wreszcie to coś między nami odżyje? ech :/ szkoda teraz czasu na takie myśli.. czeka na mnie sprzatanie, gotowanie i rozwiązywanie zadań z analizy instrumentalnej.. WITAJ BŁOGI WEEKENDZIE!
Dodaj komentarz